KOT+KOT
/.../Koty Katii to oryginalna galeria wytwornych kocich portretów, kotów ważnych i nieważnych, przemądrzałych i przygłupich, dachowych i piwnicznych i każdy z nich, mimo że uchwycony jest w bardzo prostej pozie (choć z innej kociej pozycji patrzący), jest inny. Każdy prowokuje i rzuca nam w inny sposób intelektualne wyzwanie, inne posłanie i ukrywa przed naszą ciekawością swoją kocią tajemnicę. Każdy jest inny graficznie i kolorystycznie i każdy kot, czy dumnie przebrany w patchworkową sierść czy w maść koloru różowej czy złotawej malwy, pozuje zakochanej malarce patrząc prosto w nią oczami, w których odgadujemy wszystkie kocie emocje, sentymenty i kocią kokieterię. Modelami Katii nie sa koty perskie, somalijskie, syjamskie, abisyńskie, długowłose persy, czy nagie sfinksy, pozującym drapieżcą jest słynny kazański kot, łubok z XVIII w., ludowa ksylografia i obraz niezbyt celnie złożony z czterech arkuszy papieru. /.../
W dzisiejszym rozhuśtanym świecie i anemicznym rynku sztuki, gdzie każdy akt oparty na prowokacji jest sprytnie naświetlony przez znudzone media i staje się ikoną artystycznej "modernité " (współczesności), tradycyjne malarstwo Katii Sokolowej-Zyzak jest przystanią spokojnych wód malarskich rozkoszy. Bo Katia posiada cenną i coraz rzadszą cechę, którą stracili jej koledzy po fachu: autentyczność, tj. autorskie doświadczenie przedstawione w sposób jak najbardziej szczery, bezpośredni, subiektywny i nie skrępowany przez obowiązujące trenty czy modne dziś konwencje. Katia nie jest "modna", Katia jest malarką z krwi i kości, a w jej żyłach płynie naturalna elegancja, klasa, jest dusza, rosyjska niecierpliwość, słowiańska spontaniczność przyprószona niezbędnym artystycznym dziedzictwem. W jej oczach przemieszczają się na płótnie czy na papierze w akrylowej i gwaszowej wersji harmonia barw folkloru i stylizacja zaszłych form. Tego nauczyć się nie można, autorka wyssała to z mlekiem matki i nasyciła się za młodu obrazami ojca i dziadka, których rodzinny dom był pełen. Koty Katii, choć schwycone w statycznej pozie jakby z portretu ziemiańskiego, odzwierciedlają jednakże jej niecierpliwy charakter mnożąc jego wersje na kolejne plastyczne personifikacje "kotowatej" rodziny.
Każdy namalowany kot jest artystycznym zwierciadłem psychicznego stanu malarki w momencie, w którym został sportretowany. w kotach Katii jest i agresywność i uległość, jest i radość i smutek, są też wszystkie możliwe odcienie psychicznej tęczy uczuć i odczuć. Każdy portret kota, czy w "okienku" czy na wolności, "de face" czy z profilu, to inny, nowy dzień, nowa ekspresja, nowa interpretacja, nowa inscenizacja teatralnej reprezentacji. Koty Katii są nieme, nie miauczą, nie mruczą, nie drapią, grzecznie pozują malarce jak gwiazdy kociego Hollywoodu, siedząc nieruchomo w milczeniu na słupie płotu rosyjskiej izby, na gzymsie okna lub na wyszywanych czerwienią czy zielenią dywanikach.
Jak mitologiczny Sfinks, monstrum zrodzone z Chimery, zapraszają nas do odgadnięcia ich kociej zagadki. Czy znajdzie się wśród eksploratorów prac Katii Sokolowy-Zyzak nowy Edyp, który odgadnie ich enigmę? Jako właściciele nieprzeniknionej wiedzy, spokojnie i cierpliwie stoją na straży bajkowego pejzażu, zapraszają do wiosek jakby rodem z Chagall'a, do miasteczek pełnych cerkiewnych kopuł, do śpiewających kwiatami ogrodów czy do usianych zielenią pól.
Bez względu na to czy interesuje nas gatunek felis domesticus, koci cykl twórczości Katii jest niecodziennym hołdem złożonym kotu, jest też i przede wszystkim dla amatora sztuki gwarancją spędzenia rzadkiej chwili pełnej barwnych doznań, duchowych rozkoszy aczkolwiek nie pozbawionych intelektualnego zamysłu...
Bruno Koper Paryż, marzec 2009 r. (tłumaczenie G. Koper)